'Światła, kamera, zdrada !'
Od miłości do nienawiści dzieli tylko zdrada.
- O... niedobrze. Niall, chodź tu. - zawołałam ze swojego pokoju za Niallem. Pewnie właśnie w tej chwili objadał mi całą lodówkę. Przynajmniej coś tam jeszcze zostanie... Chociaż jak na niego, to pewnie zostawił, to co spleśniałe, zardzewiałe i zepsute. Aaa i to na czym pisze : zdrowe/zdrowa/zdrowy. Czyli wszystko co jadalne wyjadł.
- Hooo..? - wrzasnął do mnie z kuchni mlaskając ustami tak, że pomyliłabym go ze stacją w radiu 'Dubstep'. Ja jebię, już nic nie mam w lodówce.. Dziękuję Niall.
- Przyłaź tu, kiedy do Ciebie mówię - krzyknęłam. Należało mu się, zeżarł wszystko. Fooooch !
- Szy ty jeszteć poffasna..? Ja mem ! - mlaskał nadal, Boże daj mi cierpliwośc żebym go nie zastrzeliła. Siłę do zaakceptowania tego, ze zawsze będzie mi wszystko zjadał. I mądrość, abym zdołała ukryć jego ciało jeśli braknie mi cierpliwości. Przegiął dzisiaj na maxa.
- A ja mam problem - wrzasnęłam - Mówiąc ja mam na myśli my. A mówiąc my mam na mysli One Direction - Niall uśmiechnął się, kiedy powiedziałam One Direction. Podejrzane...
- Mówiąc 'mamy problem' masz na mysli, to że chrupki się skończyły, prawda ? Racja, skoczysz do sklepu po próbie, co? - przestał mlaskać, nie przestał mnie denerwować. Cierpliwości Boże, błagam !
- Zamknij się, siadaj i płacz. - wydałam krótkie w pełni zrozumiałe polecenie dla Nialla. Spojrzał dziwnie, ale zrobił to, o co go 'poprosiłam'. No, może nie płakał, zrobił zdziwioną minę i tyle.. Nigdy nie zrozumiem facetów.
- No.. i co ? Profil Harrego na Twiterze... - zamyślił się - Buhahhaa. Co on ma za zdjęcie..? Lubie to ! - Boże, gdzie ja byłam jak cierpliwość rozdawali...Zaraz go zamorduję...
- Grrrrrrrr... - chyba dostąpie zbawienia za życia, jeśli z nim wytrzymam do końca dnia.
- Emm.. Mia, coś ci sie pomyliło, nie zauważyłaś ? - nutka nadziei, może jednak rozumie co się stało...- Ten film sie nazywał 'Rrrr', a nie 'Grrr'...- pfff.. ogień nadziei zgasnął, podeptał go olbrzym niewyobrażalnej głupoty tego świata.
- Nieee.. - starałam być spokojna i delikatnie, przeliterować mu dokładnie co się dzieje. - Niall ile widzisz palców ? - pozakazałam mu określoną liczbę palców.
- Hmmm.. jakby to wszystko zsumować, to będzie...- liczył głośno na swoich palcach, na swoich ! Chociaż pokazywałam mu moje ! Co jest z nim nie tak ? Jak bardzo ja musze być dziwna, ze spędzam z nim całe dnie ? Do tego trzeba by było nową skalę !
- 16..? - odpowiedział po chwili.
- ZA CO ? - krzyknęłam i zwróciłam głowę w górę. - Za jakie grzechy, nooo ? - Niall spojrzał na mnie jak przygłup, wyglądał przekomicznie. Zaśmiałam się, a on tylko patrzał. - To jest straszne... Gorzej niż straszne...
- Straszniejszowe...? - zgadywał Niall. - Straszniejszowate....- powiedział widząc moją minę.
- Nie, Nialler, to było 17 palców. 17, skarbie. Równe, okrąglutkie 17. - każde słowo powiedziałam jakbym się krztusiła. Brrr !
- I co z tego... ? - Nie czaił. Zostanę świętą, po śmierci. O ile nie zgniję w więzieniu za zabójstwo.
- 17. Tyle lat ma Harry. - starałam się jak najprościej. Spojrzał na mnie wzrokiem, którego używa na chemii. ' Ale-e o so chodzzi..?' - Od dzisiaj. - dodałam. Może się domysli.
Przez 13 sekund siłowaliśmy się wzrokiem. Przy 14 sekundzie podskoczył jak poparzony. Zrozumiał. Harry miał urodziny. Dzisiaj. Właśnie dzisiaj.
- Cooo ? Co my zrobimy ? Ale.. Jak ? Jak to mozliwe ? - to Niall.
- No, urodził się. I teraz ma urodziny, stąd nazwa : urodziny. - to ja.
- Ale co my...? Co ? - znów Niall.
- My mamy urodziny kiedy indziej. - znów ja.
- Harry... - on
- Harry ma dzisiaj. - ja. Na prawdę podobała mi się ta konwersacja. Trochę jak w przedszkolu.
- To moja zabawka.
- Mój Hugo
- A ja mam nooos...
- Samolot.
- Ja też chce.
- Przestań robić sobie jaja, Me... - Niall chciał mnie pouczyć. Po tym jak on zachowywał się jak kretyn. Świat jest dziwny. Ludzie są dziwni. Ludzie w moim otoczoniu wykraczają poza normą dziwnowatości. Pomocy !
- Plan jest taki : zwołujemy chłopaków, pare kumpli, kilka moich koleżanek, kupujemy żarcie, dekoracje, planujemy muzykę i robimy party. - przejęłam inicjatywę, a co.. kobieta musi być niezależna. I musi podejmować poważne, męskie decyzje, jeśli nikt tego nie może zrobić. A w mojej sytuacji tylko ja miałam głowę na miejscu.
- Ok-k. Zajmij się gośćmi, a ja ide po żarcie. - wiedziałam, że tak będzie. ON po jedzenie.
- I dekoracje ! - krzyknęłam za nim jak wychodził, mam nadzieję, ze dosłyszał. Chociaż pewnie dekoracje też będą jadalne... Cały Niall.
Około 15 miałam wszystko gotowe. Brzmi jak kłamstwo, ale nie jest ! Było gotowe. ! Posprzątane, przygotowane, nawet Niall kupił dekoracje ! Prawdziwe, nie te do zjadania ! Został tylko jeden drobny szczegół. Ok, skłamałam. Dwa, ale o tym drugim dowiedzieliśmy się za późno. Opis sytuacji :
Czekamy z wszystkimi gośćmi, na Harrego, bo tylko jego brakowało. I... napięcie rośnie...
- PREZENT ! - wrzasnął Niall. Oczy miałam wielkie jak spodki. Jak można zapomnieć o prezencie ? Cholera !
- Co teraz ? Nie zdąrzymy do sklepu. Harry jest w drodze. - podsumowałam sytuację. - Nawet się nie waż. - warnęłam do Niall, który próbował zrobić bukiet z marchewek. "Jak go zamordujesz, trafisz do więzenia" - powtarzałam sobie w pamięci. Tylko to utrzymywało mój rozum w spokoju. I znowu... nadzieja. - Wiem ! Miałam Ci dać na Gwiazdkę, ale... - i poszłam do pokoju. Gdy weszłam za mną wlókł się zdziwiony Niall. Wyciągnęłam paczkę z dna szafy.
- Co to ? - zapytał zaciekawiony. Już łapskami próbował otwierać.
- Zostaw ! Dla Harrego. - skarciłam go.
Gdy wróciliśmy do salonu poprzedziliśmy Harrego o 10 sekund. Ma się wyczucie czasu, jak... nie ważne. Impreza była świetna. Zajebista muzyka, towarzystwo : świetni kolesie, świetne panny. Może nawet zbyt świetne.
Przyjęcie podobało się Harremu, prezent też. Czego chcieć więcej ? Ach, tak wiem. Wierności, wsparcia, miłości, przyjaciół.
Impra trwa w najlepsze, godzina 20 ? Możliwe. Zmęczona, wyczerpana wręcz wlekę się do pokoju. Żeby trochę odpocząć, wyciszyć. Miałam ochotę wyjść, ale nie mogę. Nie na urodzinach. Nie w tej chwili. Zachciałam pobyc trochę z Jase'm. Już samo to uczucie zwiastowało nieszczęście. Bo my niby byliśmy razem, ale nie... Weszłam do swojego pokoju. SWOJEGO POKOJU. Własnego ! Jedyne czego chciałam, to wtulić się w czyjeś ramiona. Jase miał szerokie bary, ale nie objąłby dwóch dziewczyn naraz i nie wędrowałby tymi wstrętnymi łapskami po obydwóch tyłkach. Po przekroczeniu progu stanęłam jak wryta. Tylko tyle byłam w stanie zrobić. Mój Jase i Moja Kumpela Victoria. Razem. Na łóżku. Moim łóżku. Potem były krzyki, wrzaski, Jase oberwał w mordę. Nie wiem czy to ja go uderzyłam, czy może to co siedziało we mnie. Wybiegłam. Sama. A przynajmniej tak mi się wydawało.
- Me... ! Czekaj - wrzeszczał za mną Liam.
- Zostaw... mnie... - powiedziałam przez łzy.
- Nie, nie w takiej chwili. Nie płacz. Nie przez tego dupka. - objał mnie. Tak bardzo potrzebowałam jego obecności, wsparcia. - Będę przy tobie. Obiecuję. - miałam taką wielką ochotę go pocałować. Ale... co on by sobie pomyślał..? Bo co mnie z nim łączy ? To, że myślę o nim odkąd go poznałam, to, że jest taki kochany, że jest ze mną nie znaczy że..., nie znaczy, że.. Kogo ja oszukuję.. Tylko i wyłącznie siebie. Znaczy. Taka jest prawda. Pokochałam Liam'a.. Całego jaki jest. Z tym głupim lękiem do łyżek, z przesadną manią o tym co ludzie o nim myślą. Już nie płakałam z powodu Jase'a. Tylko z takiego, że nie wiedziałam co robić. Utknęłam w martwym punkcie. Dosłownie. Całą noc spędziłam w ramionach Liam'a.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dodaję już, bo bardzo mnie zmobilizowano w ostatnim poście ;)
Dziękuję wszystkim. Miłego dnia...
DZISIAJ DZIEŃ ŁAPANIA ZA TYŁKI. BUAHHAHA ;d
OMG!!!! Jeszcze jeszcze kocham to opowiadanie jak żadne inne ... chociaż myślałam, że ona coś do Harrego ale moze być i Liam ;p Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału xxxx
OdpowiedzUsuńAle czad : D ZAJEBIŚCIE WRESZCIE COŚ Z LIAMEM !
OdpowiedzUsuńNie no, świetne jest : )))) A jak czytam, to sobie wyobrażam siebie w roli głównej bohaterki i muszę powiedzieć, bardzo mi się podoba, ze spędziłam w objęciach Liama całą noc ; >