piątek, 9 grudnia 2011

3. 'W każdym kryzysie ukryta jest szansa.'

W każdym kryzysie ukryta jest szansa.


    Uczeni wyliczyli, że jest tylko jedna szansa na bilion, by zaistniało coś tak całkowicie absurdalnego. Jednak magowie obliczyli, że szanse jedna na bilion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć.


Terry Pratchett

Mia spoglądjąc przez okno widziała ludzi, przechodzących przez ulice. Mieli takie proste, proste życie. Tymczasem ona, po przejściach z niewielką wiarą w swoje siły miała teraz na głowie przyjaciela, który ...

Ludzie zaczęli pakować swoje rzeczy, nie były im już tu potrzebne. Przecież, nie przeszli. Płacze, głosy ustały. W sali było cicho, od czasu do czasu ktoś tylko zapytał o godzinę czy też wyjście. Ponura atmosfera ciążyłą na Me. To przez Nialler tu wszedł, przez nią spróbował, ale mu się nie udało. Pamiętała jaki był szczęśliwy na pierwszym przesłuchaniu. Odgoniła złe myśli i pociągnęła przyjaciela za rękę.  Usiedli na krzesłach, ale nic nie mówili.
Cisza, cisza, cisza. Nic, tylko głucha cisza. Nialler w końcu stał z krzesła i zaczął zbierać swoje rzeczy. Podeszłam i z wyrzutami sumienia, zapytałam :
- Co ty wyprawiasz ?
- Nie widać ? Pakuję się. Wracamy do domu - odpowiedział zagniewany. Wrzucał do torby po kolei wszystkie swoje rzeczy niczym maszyna, nie człowiek.
- Ale, nie wiem, noo. Może jeszcze nie wszystko stracone. Poczekajmy, ok ? - powiedziałam wzruszając ramionami. Nie wyszło to zbyt przekonująco.
-Niech to, Mia. Zrozum to wreście... to koniec. Nie przeszedłem. Więc teraz racz zachować się jak człowiek rozumny i pomóż mi pozbierać moje rzeczy, ok ? - rzekł zniecierpliwiony wyrywając swoją koszulkę, którą mu zabrałam przed chwilą.

Zrezygnowana usiadłam na krześle zaraz obok chłopaka z Loczkami. Chłopak miał też podpuchnięte oczy, ale sprawiał wrażenie takiego... takiego... Przez chwilę wydawało mi się, że go kocham. Chociaż nie zamieniłam z nim ani słowa. Był po prostu inny od mojego chłopaka Jase'a.
- Mia - wyrwał ją z zamyśleń męski głos. - Ruszysz się wreście ? - zapytał Niall. Na ramieniu miał już swoją torbę z Nike, którą tak uwielbiał. Wyglądał na wkurzonego. Nawet bardzo.Loczek jak na komendę wstał i pozbierał swoje rzeczy.
- Tak, tak. Już idę - odpowiedziałam, spoglądając ostani raz na przystojniaka. Podeszłam do Nialla z uśmiechem i dodałam : Fajnie tu było, prawda ?
Nie odpowiedział mi, po prostu szliśmy przed siebie. Skręt w lewo, w prawo. I tak dalej, aż w końcu...
- Niall, poczekaj. Musze się wrócić. Zaraz wrócę - błagałam go na kolanach - Na prawdę, obiecuję.
- Nie wierzę Ci, idę z Tobą. Wogóle to co Ty chcesz zrobić - chłopak nabrał podejrzeń. - O nieee, nigdzie nie idziesz. Wiem, co chcesz zrobić... A ja Ci na to nie pozwalam. Wracamy. TERAZ - spojrzałam na niego z przygłupem. O co mu chodziło ? Zauważył to i dodał - Nie chcesz przekonać jakiegoś sędziego, żeby mnie przyjął, prawda ? - Więc o to mu chodziło... Myślał, ze wracam do jury, żeby ich błagać na kolanach o przyjęcie Go ? Dziwne, no ale nie mogę mu się dziwić. To całkiem w moim typie.
- Nie, nie idę. Pamiętasz tego chłopaka obok którego siedziałam przed naszym wyjściem ? - zaczęłam wyjaśniaśniać - Tak, sobie pomyślałam, że moglibyśmy się... no poznać. - zawstydzona powiedziałam
- To znaczy że zerwiesz z tym kretynem Jase'm ? - Nialler był uradowany, nie uszło to mojej uwadze jak przy ostatnim ich spotkaniu próbował oblać go kawą z pomyślnym skutkiem.
- Cooo ? Nie, ja po prostu myśle, ze możemy się zaprzyjaźnić. A może nawet założylibyście... zespół - powiedziała cichutko spuszczając wzrok.
- A dlaczego Ty byś ze mną nie zaśpiewała w zespole, co ?
- Daj spokój, Niall. Ja nie umię śpiewać. Dobrze wiesz. - sprzeczaliśmy sie.
- Taak, stara śpiewka. Powoli kończą Ci się argumenty, wiesz. - odpowiedział.
- No chodźmy po niego. Proszę... - prosiłam nadal.
Nialler przewróciwszy oczami, powlókł się za mną z powrotem do hali. Loczek stał już przy drzwiach, a zauważywszy nas spojrzał na mnie swoimi cudownymi oczami. Nie wiedziałam co robić... Kompletnie straciłam rachubę, nie wiedział co mu powiedzieć, bo - Hej, mój kumpel jest zdołowany. Może chciałbyś z nim założyć zespół, co ?  A ze mną mógłbyś wyskoczyć gdzieś na kawę, bo mam zajebistą ochotę się do Ciebie przytulić - dziwnie brzmiało. Niall szturchnął mnie lekko, żebym przywróciła umysł do normalności. Nawet nie spostrzegłam, ze przez dobre kilka minut nasza trójka ; ja, Niall i Loczek gapiła się do siebie nawzajem. Już otworzyłam usta, zeby coś powiedzieć, ale wtedy inicjatywę przejął Loczek.
- Czy wyjdziesz za mnie ? - usłyszałam.  Uśmiechnęłam się jak najcudowniej umiałam, obmyślając miejsce naszego ślubu z Loczkiem, a wtedy Niall odpowiedział :
- No hej. - Co ?? Czyżby Loczek nie oświadczył mi się ? Co sie dzieje ? Nialler spojrzał na mnie z wyrzutem  i dodał - Nie przywitasz się z kolegą ?
-P-przywitać ? - nie zrozumiałam, chyba mózg mnie oszukał, a wyobraźnia robiła swoje. - To znaczy - powiedział, napotykając wzrok Loczka - Heeej. Jestem Mia, a to Niall. - przedstawiłam się, podaliśmy sobie ręce.
- Jestem Harry. - uśmiechnął się. Bosko.
- Posłuchaj, bo my - tutaj Niall kopnął mnie w nogę. - To znaczy, auuu.. ja... Tak ja chciałam się zapytać... Czy może... To znaczy, w którą stronę idziesz, bo może poszedłbyś z nami na... pizze ? - wypowiedzenie tych słów zajęło mi ponad minutę, podczas której serce biło mi jak oszalałe.
- Mia... - mruknął Niall - przestań.
- Taak, bo widzisz tak na serio to chodzi o to, ze ja chciałam zapytać...
- Na salę proszeni są kolejno : Zayn Malik, Liam Payne, Niall Horan, Harry Styles i Louis Tomlinson.
Spojrzałam na Nialla, szczęśliwy to on nie był. Loczek też zaczął się obawiać, pewnie on był Harrym Styles'em. 
- Ja nic nie zrobiłam, nie patrz tak na mnie - zaczęłam się tłumaczyć. Byłam pewna, ze Nialler obwinia mnie za to jakieś spotkanie.
- Ok, ok. Zaraz wracam. - odpowiedział. -  A ty - dodał półgłosem - przemyśl sposób w jaki chcesz Go zaprosić na randkę. Ten poprzedni był do kitu, więc mógł się trochę przestraszyć, chociać... czy ja wiem - puścił mi oczko - patrzy na Ciebie w charakterystyczny sposób.
Nim zdążyłam zaprotestować, stawić czoła jego żartom odszedł szybkim krokiem w stronę drzwi , z których wyszedł jakąś godzinę temu ze łzami w oczach. Ja natomiast poszłam w stronę tych głupich krzeseł, w tej głupiej hali, w tym głupim pomieszczeniu czekając na Loczka. No i Nialla.
Krzyk jaki wydobył się z sali przesłuchań był nie do opisania. Męsko-damski, przypominał trochę wycie wilka i okrzyk radości. Aż bałam się co będzie jak ta chołota z tamtąd wyjdzie. Nie musiałam długo czekać, po chwili wyszedł Niall z Loczkiem i jakimiś innymi 3 kolesiami. Miał łzy w oczach, ale... uśmiechał się ?  Co się dzieje ? Odpowiedział mi, czytając mi w myślach.
- Przeszedłem, przeszedliśmy... Zrobili z nas zespół. Jesteśmy w X-factorze ! - wrzeszczał mi do ucha. Chyba przewidział moją reakcję bo szybko się odsunął. Ja natomiast robiłam wiele rzeczy jednośnie : jednocześnie śmiałam się, płakałam, piszczałam i odstawiałam jakiś pokręcony taniec szczęścia. Bo Niall PRZESZEDŁ. Bo Loczek będzie z nim !

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, ze się poprawiłam..;/
Rozdziały napisane są aż do 10, także bd szybko dodawać.. :)
pozdrawiam, miłego wieczoru, nocy, rana, popołudnia, zależnie kiedy to czytasz..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz