***rzecz dzieję się po odjeździe chłopaków z 1d na trasę koncertową***
*oczami Me*
Nie wiem, dlaczego ten kierowca tak się na mnie gapił. Nigdy, nie odwoził nikogo, kto po ciężkim roztaniu tak po prostu rozpłakał się w taksówce ? Przecież na filmach robią tak bardzo często. Tylko kiedy ja się wreście nauczę, że moje życie to nie jeden gówniany film, tylko szara rzeczywistość ? Utrzymałabym się. Udawałabym twardą. Gdyby nie to radio...
Po wyjściu z tego cholernego lotniska, po wejściu do pierwszej lepszej, cholernej taksówki, byłam twarda. Mruknęłam kierowcy adres domu i czekałam na niekończące się 3 godziny długiej podróży.
- Nie będzie Ci panienko przeszkadzało, jak puszczę radio ? - powiedział do mnie kierowca, na oko miał jakieś 50 lat. O mało co nie zwymiotowałabym na dźwięk słowa 'panienko'...
- Nie, ależ skąd. Lubię muzykę. - Wymusiłam się na uśmiech i spojrzałam na niego z ukosa.
Kierowca przeciągnął się i włączył to cholerne radio. Pewnie niewiele z Was, zna to uczucie, kiedy piosenka, którą zaczęliście słuchać idealnie pasuje do sytuacji w jakieś się znajdujecie. Pieprzone uczucie.
Cichy szum rozbudził moje myśli, po chwili z głośników płynęły kojące nuty piosenki Avril Lavigne 'I wish you were here'. Dla przypomnienia może przytoczę tekst tej piosenki.
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Tutaj, tutaj, tutaj
Chciałabym żebyś był tutaj
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Blisko, blisko, blisko
Chciałabym żebyś był tutaj
Kocham to, jaki jesteś
Taka jestem
Nie trzeba mocno się starać
Zawsze mówimy
Jak jest naprawdę...
Jesteś tym, za czym naprawdę tęsknię
Nie da się panować nad uczuciami. Po prostu się nie da. Kiedy czujesz, ze się rozpłaczesz, to zrób to. Nie tłum w sobie uczuć. Nigdy nie tłum w sobie uczuć. No chyba, że jedziesz sobie w taksówce.
Ale, trzeba widzieć pozytywne strony życia. Nie musiałam płacić za dojazd, bo kierowca widocznie bardzo się mną przejął. Dostałam od niego chusteczke i wysłuchałam się przepięknej historii jak poznał swoją dotychczasową żonę. Jej rodzice nie chcieli zgodzić się na takiego męża, ale pokonali przeciwności losu. I udało im się.
Co miałam mu powiedzieć ? Że jego historia jest kompletnie inna od mojej ? Że w mojej opowieści to ja zjebałam całą sprawę ? Bo chłopak, który mi się podoba.. Którego kocham... jak nikogo innego jest teraz rozpoznawalny w całej Anglii ? Że ma tysiące, jak nie miliony fanek ? Że właśnie wyjechał w trasę koncertową, gdzie czekają na niego fanki na lotnisku, że zawsze chciał spotkać się z jedną z nich i pewnie niedługo tak zrobi?
Że to moja wina, że go opuściłam. Że on już nie wróci. Że już go nie zobaczę. Wysiadłam z taksówki, na zewnątrz było już ciemno i weszłam do domu, z którego wyjadżałam rano. Przekraczam próg z zapartym tchem. Może jednak nie odleciał, może tu jest i czeka na... mnie. Głupie mysli.. Dają nadzieję. W domu nie było nikogo poza moją ciocią. I co z tego ? Przecież tak miało być. Wlokę się niczym cień do swojego pokoju, byle nikt mnie nie zauważył.
- Ooo.. Już jesteś - Bum.. jednak ktoś żyje w tym domu.
- Tak, jestem. - powiedziałam do uśmiechniętej cioci, która wycierała właśnie patelnie. Ta zaczeła mi się bacznie przyglądać, a po chwili powiedziała :
- Co masz takie zaczerwienione oczy..? Płakałaś ? - cholera, wydało się.. i co teraz ? Myśl, Mia, myśl !
- Wiesz.. - zaczęłam - te pożegnania.. łatwo się wzruszyć. - kłamałam jak z nut.. Prawdy nie mogłam powiedzieć.
- Tak, no w sumie, to się nie dziwię. Ci chłopcy byli najwazniejszą częscią Twojego życia - poklepała mnie po ramieniu i odeszła do salonu. Dzięki ciociu, pocieszyłaś mnie. Z czystej dedukcji wynika, że najważniejszą częścia mojego życia są mężczyźni. Taa, jasne. Poradzę sobie bez nich. Niezależna jestem, a co. Weszłam do swojego pokoju i od razu położyłam sie do łózka.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam, a co dopiero kiedy było już jasno.
Przeciągnęłam się mozolnie i spojrzałam na telefon. 0 wiadomości, 0 połączeń nieodebranych, godzina 8:04.
No cóż, trzeba zacząć moje jakże wspaniałe, ekscytujące życie.
Czujesz ten sarkazm ?
Pora zacząć moje desperackie, znudzone sobą, życie bez najważniejszej jego części.
O, tak lepiej.
Dzień 1
Wlekę się od kąta do kąta, czytam, słucham muzyki, oglądam telewizor. Co się ze mną dzieje ? Cały dzień byłam w domu. Ale od jutra to się zmieni. Zaczynają się próby taneczne. Powrócę na nowo.
Dzień 3
Wstałam, poszłam do kuchni. Była 7 rano, a moja ciocia już nie spała. To było dziwne. Pomiędzy nami wywiązał się bardzo ciekawy dialog.
- A ty co tu robisz ? - zapytała mnie z zaskoczeniem.
- No chyba mieszkam, prawda ? - nie zrozumiałam jej.
- Nie pyskuj - skarciła mnie za tą odzywke. Nie zwróciłam na nią uwagi i wyciągnęłam masło z lodówki. Zrobiłam sobie wielką kanapkę z toną tłuszczu. Nie uszło to jej uwadze.
- Co ty wyprawiasz ? Od kiedy jesz masło ? I to w takich ilościach ?
- Jem, a dlaczego nie mogłabym jeść masła ?
- Nigdy nie jadłaś masła odkąd zaczęłaś chodzić na zajęcia taneczne.
- A tak, zapomniałam. Nie chodze już na nie.
- Jak to nie chodzisz, wczoraj byłaś !
- Tak, ale sie wypisałam.
- Wypisałaś, tak ? A ja tam nie musze niczego podpisać, ze już nie będziesz na nie chodzić, co ?
- Niee... Taka nowa procedura. Jak cię wywalą, to zabierasz swoje rzeczy i adios ! Możesz...
- Wywali CIĘ ?
- Taa, pokłóciłam się z Jo*(trenerka tańca - miałąm ją wprowadzić później...)
- Pokłóciłaś ?
- Może pozwolisz mi dokończyć ?! - wrzasnęłam na cały głos, upuszczając szklankę z sokiem.
- Tak, oczywiście - udawała urażoną.
- Jo było okropna. Przyszedł do nas jakieś światowej klasy tancerz, kazała mi z nim tańczyć. Pff.. to nie było tańczenie. Kazała mi się zachowywać jak prostytutka. Powiedziałam jej to, a ona mi ' że to ktośtamdupasławny i mam nie robić scen'. Powiedziałąm, że albo on albo ja. Mogłam sie spodziewać, że go wybierze. Trudno. - wzruszyłam ramionami i odeszłam do swojego pokoju. Taki przynajmniej miałam zamiar, ale ciocia szarpnęła mnie za ramię dosyć brutalnie i talerz spadł na podłogę z ciężkim hukiem. I znowu coś rozbiłam.. robi się co raz gorzej.
- Popatrz na siebie ! - wrzasnęła mi do ucha szarpiąc się ze mną. Nie wiem co w nią wstąpiło, było okrutna.- Popatrz, co ty robisz ze swoim życiem ! - wyrwałam jej się z rąk, ramię strasznie mnie bolało więc zaczęłam delikatnie je pocierać.
-Co ja robię ze swoim życiem, tak ? - warnęłam jej prosto w twarz - Popatrz co ono robi ze mną. - powiedział już znacznie ciszej i uciekłam z domu.
Łzy znów zagościły w moich oczach, na moich policzkach. I nagły impuls. Telefon jest w kieszeni. Wibruje !
Trzęsącymi rękami wyciągam go z kieszeni, patrzę na wyświetlacz. Liam !
- Liam ? - pytam pełna obaw, nie wiem, co się mogło stać.
- Mia, Mia.. Gdzie ty jesteś ? Mia ! - coś przerywało, ledwie go słyszałam. - Mia.. Ja jestem obok Twojego domu, Twoja ciotka mnie wyrzuciła, mówi że uciekłaś. Gdzie ty jesteś ?
-Liam... - nie potrafiłam się ogarnąć - Ja jestem obok parku na Valley Street. Liam, proszę Cię, przyjdź tutaj, szybko.
- Już jasne, będę tam za kilka minut. - powiedział i rozłączył się.
Stanęłam w miejscu i rozejrzałam się wokoło. Liama niegdzie nie było widać, a przecież to niedaleko. Postanowiłam czekać jeszcze kilka minut i próbować przywrócić swoim oczom naturalny kolor, bo przez płacz były zaczerwienione. Zanim jednak zdążyłam to zrobić, na końcu uliczki widoczna już była postać chłopaka biegnącego w moim kierunku. Mój stary dorobiony Samsung, z którym miałam tyle wspomnień gruchnął potężnie o chodnik, a ja sama, nie wiedząc kiedy zaczęłam biec w kierunku Liam'a. Nie minęło 10 sekund, a my wpadliśmy sobie w ramiona.
- Tak się o Ciebie martwiłem - wyszeptał mi do ucha, głaszcząc mnie po głowie. Miło było znów poczuć jego zapach, a jeszcze lepiej było poczuć jego smak...
Nasze usta powoli zbliżyły się do siebie, a pomiędzy nami czuć było ten magnetyzm. I ta magiczna chwila tuż przed pocałunkiem, patrząc sobie w oczy, czując, jak świat nabiera kolorów. Aż zachciało się żyć.
~~~~~~~~~~~~
swierdziłam, że trzeba to zakończyć.